Jest to kluczowa odpowiedź na dzisiejszą sytuację w rejonie Iraku.
Państwo islamskie (ISIS) w swoich szeregach skupia fedainów. Ciężko było przewidzieć, że opór w walce z wojskami koalicji, a następnie z siłami stabilizacyjnymi przyjmie taką formę.
Kim są fedaini?
FEDAIN to przedstawiciel religijnego lub politycznego ruchu oporu w krajach muzułmańskich.
Wolna definicja wypowiada wprost z kim mamy do czynienia.
To uzbrojone formacje partyzantów oddane reżimowi Husajna. Oni ochraniali rodzinę Saddama. Oni byli znakomicie wyszkoleni. Oni byli oprawcami cywilów, którzy nie współpracowali z rządem.
za artykułem z prasy
"Początkowo rzeczywiście służyli jako prywatna armia najemników. Według irackich uciekinierów z otoczenia Saddama to właśnie ci "bojownicy" przyprowadzali Udajowi dziewczyny, które ten następnie gwałcił, katowali sportowców, którzy nie zdobyli dla Iraku medali na olimpiadzie, a krytykom reżimu obcinali języki.
Udaj werbował swoich fedainów w sierocińcach i więzieniach. Później szkoleni byli w specjalnych szkołach janczarów jako "lwiątka Saddama", czyli przyszli, wierni pretorianie reżimu. Mieszanka psychopatii i synowskiego oddania Udajowi okazała się skuteczna. Oddziały fedainów rozrosły się tak bardzo, że trudno było już uznawać ich za pionierów, zdobywających nowe sprawności na obozach młodzieżowych. We wrześniu 1996 r., gdy okazało się, że fedaini otrzymują coraz więcej nowoczesnego sprzętu wojskowego, przeznaczonego pierwotnie dla Gwardii Republikańskiej, kontrolę nad nimi przejął młodszy i nieco bardziej poczytalny brat Udaja - Kusaj. Pod jego komendą znaleźli się też funkcjonariusze otoczonego złą sławą Biura Służb Specjalnych i dowódcy elitarnej Specjalnej Gwardii Rewolucyjnej. Tę ostatnią utworzono, kiedy okazało się, że nie wszyscy oficerowie Gwardii Republikańskiej gotowi są za Saddama walczyć do ostatniej kropli krwi.
Fedaini są na ogół lekko uzbrojeni - zwykle w karabiny maszynowe AK-47, moździerze i ręczne wyrzutnie pocisków przeciwpancernych. Ale to nie siła ognia decyduje o ich skuteczności. Amerykańscy żołnierze obawiają się ich brutalności i niekonwencjonalnych metod walki. Na autostradzie nr 1 z Bagdadu na południe do Al-Hilli widziano kolumnę 200-300 fedainów ubranych w brytyjskie i amerykańskie mundury. Część miała na sobie kamizelki zamachowców-samobójców, obwieszone materiałami wybuchowymi.
Ci wychowani w duchu fanatyzmu młodzi mężczyźni gotowi są na wszystko. 29 marca jeden z nich podjechał cywilnym samochodem, wypełnionym materiałami wybuchowymi, pod amerykański punkt kontrolny i zdetonował ładunek. Zginął, zabijając czterech żołnierzy piechoty morskiej.
Amerykańscy żołnierze właśnie fedainów oskarżają o udział w kilku groźnych incydentach w Az-Zubajrze. To tam iraccy żołnierze pozorowali, że zamierzają się poddać, ale po zbliżeniu się do posterunku amerykańskiego nagle zaczynali strzelać.
31 marca inni fanatycy otworzyli ogień z broni maszynowej do amerykańskich ambulansów ze znakiem Czerwonego Krzyża.
Zadaniem fedainów jest też dbanie o właściwą postawę szeregowych żołnierzy z poboru. Dezerterzy opowiadają, że w Al-Basrze fedaini rozstrzelali grupę żołnierzy z 51. dywizji irackiej armii, którzy nie chcieli walczyć. Przypisuje im się organizację pułapek i ataków snajperskich na liczącej ponad 400 km trasie, jaką przebyły już amerykańskie oddziały, w tym strącenie nad An-Nadżafem śmigłowca słynnej 101.owej. Kilka innych maszyn zostało trafionych z broni mniejszego kalibru - ogień koordynowali fedaini, korzystający cały czas z telefonów komórkowych.
Porucznik Greg Holmes twierdzi, że amerykański wywiad przesłuchał trzech pojmanych fedainów, w tym jednego podpułkownika. Ujawnili oni, że ponad 3 tys. bojowników zgromadziło się w Al-Hilli i Al-Kifl na północ od An-Nadżafu. Najwyraźniej mają utrudniać Amerykanom przejmowanie instytucji i budynków w Bagdadzie. Oddział Holmesa jest atakowany bez przerwy - zwykle pociskami moździerzowymi - przez fedainów z An-Nasirijji na północy. - Zdumiewa mnie ich odwaga - mówi Holmes. Na szczęście dla amerykańskich żołnierzy nieco gorzej jest z ich umiejętnościami posługiwania się bronią. Według porucznika Holmesa podczas jednego z ataków "siedzieli jak myszy pod miotłą", a mimo to żaden z pocisków moździerzowych nikogo nie ranił.
W ciągu pierwszych dni wojny amerykańskie oddziały po prostu mijały w pędzie fedainów, starając się dotrzeć jak najbliżej Bagdadu. Teraz zmieniają taktykę. - Toczymy tu dwie wojny - mówi pułkownik piechoty morskiej Bryan McCoy. - Konwencjonalną wojnę przeciwko konwencjonalnym oddziałom i podręcznikową wojnę z partyzantką, która otacza nas ze wszystkich stron."
dla dociekliwych
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fedaini_Saddama