173 rd AIRBORNE BRIGADE

173 rd AIRBORNE BRIGADE

wtorek, 25 lipca 2017

Państwo na dwóch kontynentach. Stanowisko Turcji podczas inwazji w Iraku.

Dzisiaj postanowiłem poruszyć temat Turcji w polityce globalnej i jej stanowiska w relacji USA oraz Irak.

Turcja jest ważnym graczem kiedy mówimy o geopolityce. Jest w NATO od 1952 roku, dysponuje blisko 400 tysięczną armią. Ogół ludności to ponad 78 milionów. Położenie jest kluczowe. 
Państwo leży na dwóch kontynentach, europejskim (Półwysep Bałkański) oraz azjatyckim (półwysep Azja Mniejsza). 

Graniczy z Irakiem od południowego wschodu pasem o długości ponad 300 km. Byłby to znakomity przesmyk służący do wejścia wojsk koalicji na teren Iraku. 


Po rozpoczęciu interwencji w Iraku, Departament Stanu USA wymienił Turcję wśród 30 państw, które przystąpiły do koalicji. Jednak operacja „Iracka wolność” wzbudziła w Turcji poważne obawy, a rząd z trudem próbuje pogodzić sprzeczne interesy. 

Stosunki ze Stanami Zjednoczonymi mają kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa Turcji i jej roli w regionie Bliskiego i Środkowego Wschodu, dlatego rząd turecki w odpowiedzi na prośby strony amerykańskiej zamierzał wyrazić zgodę na działania wojsk amerykańskich przeciwko Irakowi z terytorium Turcji. 

Jeszcze w tamtym czasie premier (ogłoszony na początku marca 2003) Erdogan, był przeciwny użyciu siły militarnej, w szczególności jeśli decyzja  nie byłaby poparta nową rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ. Turcja zdecydowanie opowiadała się za rozwiązaniem konfliktu przy pomocy środków dyplomatycznych. Stanowisko to wynikało z przekonania, iż interwencja zbrojna w Iraku w niekorzystny sposób wpłynie na sytuację polityczną i gospodarczą państwa oraz wywoła destabilizację całego regionu. Dzisiaj widzę to w ten sposób, że takie relacje przychylne byłyby dla Kurdów. Co rodzi kolejne, wewnętrzne konflikty na obszarze Turcji.

Jednocześnie Turcja prowadziła negocjacje z USA w sprawie formy współpracy militarnej oraz rodzajów i wysokości rekompensat za straty, jakie państwo to mogłoby ponieść w wyniku ewentualnych działań wojennych w Iraku. Na początku 2003 r. parlament turecki wydał również zgodę na rozpoczęcie przez USA modernizacji baz tureckich, co zostało odczytane jako sygnał świadczący o gotowości Turcji do udzielenia pomocy stronie amerykańskiej, w razie interwencji w Iraku. Zapowiadało się w teorii na znakomity element strategiczny. 

Parlament turecki 1 marca 2003 r. odrzucił przedłożenie rządowe w sprawie udzielenia zgody na rozmieszczenie na terytorium Turcji 62 tys. żołnierzy amerykańskich. Parlamentarzyści przeciwni udzieleniu takiej zgody uzasadniali swoje stanowisko chęcią powstrzymania wybuchu konfliktu zbrojnego. Rząd turecki obawia się także, że działania militarne na terenie Iraku spowodują napływ do południowej części Turcji dużej ilości kurdyjskich uchodźców. Miałoby to, według jego oceny, bardzo negatywny wpływ na sytuację gospodarczą oraz stabilność polityczną państwa. 
Turcy potrafią korzystać z historii oraz przewidują podobne sytuacje.

Podczas I wojny w Zatoce Perskiej, turecką granicę przekroczyło blisko 700 tys. irackich Kurdów. W Turcji żyje obecnie licząca ponad 12 mln mniejszość kurdyjska, która od wielu lat walczy o autonomię. Sytuacja z 1991 r. zapisała się w kartach historii jako destabilizacja.

Dyplomacja turecka pragnęła ugrać podczas kryzysu irackiego z USA by te zgodziły się na udział lądowych wojsk tureckich w inwazji na północny Irak. Między innymi od spełnienia tego warunku Turcja uzależniała swą zgodę na udotępnienie USA baz wojskowych przy granicy z Irakiem. Stany Zjednoczone ostatecznie były gotowe przystać na zaproponowane przez Turcję warunki. Szczegóły porozumienia amerykańsko-tureckiego nie są znane, wiadomo jednak, że przewidywało ono, iż po rozpoczęciu interwencji, wojska tureckie około 40 tys. podporządkowane amerykańskiemu dowództwu, wejdą na terytorium Iraku na odległość do 25 km.
Siły te dołączyć miały do około 7 tys. żołnierzy tureckich, już obecnie stacjonujących w północnym Iraku. Głównym celem ich działania miało być powstrzymanie napływu uchodźców kurdyjskich na terytorium Turcji.

Tak naprawdę nie chodzi o gospodarkę.
Turcy bali się Kurdów, a szczególnie uzyskania przez nich niepodległości.
Ewentualność powstania niepodległego państwa irackich Kurdów postrzegana jest zarówno przez turecki rząd, jak i większość społeczeństwa jako poważne zagrożenie dla integralności terytorialnej państwa. 
Mapa Kurdystanu

 Istnieją podejrzenia, iż Turcja, w obawie przed powstaniem niepodległego państwa irackich Kurdów, podjęła współpracę z Iranem, w którym również zamieszkuje liczna mniejszość kurdyjska. Nie jest wykluczone, iż wynikiem współdziałania Turcji i Iranu w sprawie Kurdystanu może być podział pomiędzy te państwa wpływów w północnym Iraku i koordynacja działań, w celu nie dopuszczenia do powstania niepodległego kurdyjskiego państwa.

Nie podjęcie wspólnej z USA akcji militarnej w Iraku, którą przewidywało odrzucone przez turecki parlament amerykańsko-tureckie porozumienie, będzie prawdopodobnie oznaczać wykluczenie Turcji z grona państw uczestniczących w odbudowie  gospodarczej i politycznej Iraku. 
protesty Turków w Nowym Jorku marzec 2003


 W dniu 21 marca 2003 r. parlament turecki przyjął wniosek w sprawie udostępnienia USA tureckiej przestrzeni powietrznej. Decyzja ta wydaje się potwierdzać zmianę postawy Turcji. Jednak nie może ona już prawdopodobnie liczyć na realizację korzystnych dla siebie ustaleń, zawartych w odrzuconym przez parlament porozumieniu amerykańsko- tureckim. Dowodem na to może być zdecydowana reakcja Stanów Zjednoczonych, które sprzeciwiły się wkroczeniu wojsk tureckich na obszar północnego Iraku. Unia Europejska była przeciwnikiem wkroczenia wojsk tureckich na teren północnego Iraku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz